niedziela, 6 września 2020

Przepis na dobry spacer. *Tajemniczy sposób* Działa!

Przepis na dobry spacer. *Tajemniczy sposób* Działa!


Niech żyje wolność, wolność... dośpiewałeś? :D


Ruch w życiu psa. 

Zapewnienie psu odpowiedniej ilości ruchu to obowiązek każdego opiekuna. Żyjąc z psem, dobrze wiesz (mam nadzieję), jakie Twój pupil ma zapotrzebowanie na ruch, co lubi robić najbardziej, jaka zabawa jest jego ulubioną. Przepis na dobry spacer nie może być jednakowy dla każdego psa.



Pierwsza tajemnica. Nastawienie.

Chciałabym zwrócić Twoją uwagę na jedną, moim zdaniem istotną kwestię, która leży w nas, ludziach.
Spacer z psem powinien być przyjemnością. Niezależnie od tego, czy jest to przechadzka na smyczy, czy wolne hasanie po łąkach. Bardzo ważne przy spacerze jest nasze nastawienie. Nasz nastrój, humor, emocje, jakie nam towarzyszą. Wiesz, że psy doskonale odczuwają nasze emocje.
Łatwo powiedzieć? My też nie żyjemy w idealnym świecie, gdzie latają motylki, a bąki Starego pachną fiołkami. Też czasem wkurzy nas coś w pracy albo przechodząca przez chodnik mrówka.
Nauczyliśmy się odcinać od negatywnych emocji, kiedy wybieramy się na spacer. Oczywiście rozmawiamy na nich o stresujących sytuacjach i snujemy plany zbawienia świata, ale wszystko to robimy ze spokojem.
Nastawienie i emocje to raz.


Druga tajemnica. Lęki.

Często nie lęki psa są problemem. Jeżeli boisz się, że inny pies może zaatakować Twojego psa, że Pimpek zanurzy się w jeziorze, wypije wodę z kałuży, zje znalezioną kupę, wytarza się w niej (tutaj wstaw swoje lęki). Jeśli o tym myślisz, boisz się tego, jest duża szansa, że Twój pies coś z tej listy poczyni. Nie martw się, z lękami każdy z nas mierzył się lub mierzy. Można je pokonać. Wyluzować. Pracować nad sobą i psem.


Trzecia Tajemnica. Czas.

Zdradzę Ci największą tajemnicę. Spokój przychodzi z każdym dniem, w którym coraz lepiej poznajesz psa i wiesz, czego możesz się po nim spodziewać. Pies też wie, czego może spodziewać się po Tobie. Pracuj z psem nad relacją, nad jego poczuciem bezpieczeństwa. Nie będzie trwało to tydzień. Potrzeba cierpliwości. To do zrobienia!




Na naszym przykładzie. 

Po adopcji Hermesa postanowiliśmy nauczyć go przywołania, zanim damy mu pełną wolność. Z tego względu miesiąc wlókł za sobą dziesięciometrową linkę. Gdy uznaliśmy, że zasługuje na poznanie smaku prawdziwej wolności, odpięliśmy linkę. Gruby chyba odebrał to dosłownie, bo zaczęły przydarzać mu się incydenty jedzenia kup i tarzania się. Bardzo nas to denerwowało, próbowaliśmy różnych metod, by go tego oduczyć. Zgadnijcie, która okazała się najskuteczniejsza? Tak, totalne olanie i zaakceptowanie tematu. Zaprzestanie myślenia o tym, że pies może się wytarzać czy zjeść kupę pomogło! Dodatkowo znamy swojego psa już bardzo dobrze. Po ruchach i postawie ciała wiemy, co się święci i co z tym robić lub nie. Działa! Teraz incydenty przypisujemy bardziej fazie księżyca. Pół żartem, pół serio.

To najważniejsza według Schroniskowca rzecz w spacerze. Spróbujcie.


Reszta spaceru nie mniej ważna.

Prócz stosowania magii, robimy jeszcze zwykłe rzeczy. Kiedy mowa o spacerze na smyczy, takim dłuższym zwiedzaniu zakamarków najbliższej okolicy, pozwalamy psu węszyć, ile chce. To czas dla niego. Pies z takiego spaceru wraca nie mniej zmęczony niż z typowego hasania.

Spacer bez smyczy u nas ma swój rytm. Większość to czas wolny psa, na robienie tego, co mu się podoba. Kontroluje oczywiście otoczenie, ale nie wołam psa bez powodu, nie cmokam. Ze dwa, trzy razy w ciągu spaceru używam komendy „do mnie”. Nagradzam psa i zwalniam do dalszego biegania. Robię tak od zawsze po to, aby pies nie kojarzył „do mnie” z zapięciem na smycz i końcem spaceru. Obowiązkowym elementem naszego spaceru jest także szukanie smaczków w trawie, liściach, śniegu. Pies już sam się tego domaga. Zdarza się też krótka sesja treningowa oraz zdjęciowa. Też za smaczki. Wiadomo.

Dla dobrego spaceru polecamy wrzucić na luz. I toczyć się. Ale nie stoczyć!


Osiągnąłeś już stan pełnego spokoju na spacerze? 

1 komentarz: