piątek, 6 stycznia 2017

Nasze odkrycie czyniące portfel psiarza cięższym - część 1

Postanowiliśmy podać Wam na tacy rzeczy, które mogą uczynić wasze życie lepszym a portfel... cięższym!

Nie przewidzieliście się, portfel cięższym. Choć nie od dziś wiadomo, że psie akcesoria to zdecydowanie najbardziej potrzebna rzecz w życiu, a na zakupy odzieżowe chodzimy do zoologicznego.


My także idąc do galerii najwięcej czasu spędzamy w sklepie zoologicznym. Jeszcze więcej czasu zajmuje przeglądanie internetowych sklepów. Po prostu to lubię, oglądanie psich akcesoriów jest bardziej fascynujące niż szukanie ubrań dla siebie.
Mając psa, mamy też własną wizję tego jak ma wyglądać np nasz spacer czy jego legowisko. Wizja wizją ale nie zawsze w sklepie znajdziemy to, co byśmy chcieli, a jeśli już znajdziemy, to bynajmniej nie w cenie, która nie byłaby kosmiczna.
Takim oto sposobem my dotarliśmy do naszych idealnych spacerowych akcesoriów za małą sumkę.

Na pierwszy ogień - smycz.




Przerabialiśmy smycze taśmowe. Niby okay, ale po pierwsze, najdłuższą możliwą wersją jaką można kupić jest ta o długości około 2,5m. Dla nas trochę za krótko. Po drugie, nawet przy chwilowym chwytaniu ją w zęby przez psa, materiał się nadpruwał. Znaliśmy swój typ, chcieliśmy smycz linkową, po prostu uznaliśmy, że będzie się nam z nią najlepiej pracowało. Nie myliliśmy się. Nie znaleźliśmy jednak odpowiedniej długości.
Wsiedliśmy więc w samochód i wio. Do castoramy. Zakupiliśmy około czterech metrów linki żeglarskiej, która jest wytrzymała, trudno ją jest psu przegryźć, dobrze leży w dłoni.
Z pogryzionej smyczy odzyskaliśmy karabinek tłokowy, w szafce naleźliśmy resztkę paracordu i w zasadzie, to koniec. Na jednym końcu linki zrobiliśmy zwykłą pętle, służącą jako rączka, na drugim zaś zaczepiliśmy karabinek - zwykły węzeł płaski zabezpieczyliśmy splotem cobra, z pozostałej nam od wyrobu obroży linki paracord.
Pętla-uchwyt.

Karabinek tłokowy, przymocowany węzłem i wzmocniony splotem z paracordu.


Używamy linki od ponad pół roku. Mimo, że Ł na początku nie był przekonany do końca co do wyprowadzania psa na tym wynalazku - teraz na innej smyczy nie chce chodzić. 

My widzimy w niej same zalety :

  • Koszt 4m linki to około 20zł - tanioszka.
  • Karabinek- u nas z odzysku, myślę, że większość psiarzy znajdzie gdzieś w swoich skarbach           karabinek tłokowy, jeśli zaś nie - to koszt około 5zł.
  • Na lince siłą rzeczy zrobią się małe supełki, które naszym zdaniem są przydatne, na naszej smyczy jest ich kilkanaście, pomagają one w regulacji długości smyczy.
  • Smycz jest lekka.
  • Wytrzymałość - to zdecydowanie najmocniejsza strona linki, używa się takich linek np przy żaglach jako szotów, więc 30 kg psa to nie problem.
  • Mimo szarpania jej przez Krokodyla - stan nadal nienaganny.
  • Łatwo się nią posługiwać, nawet zwinięta smycz, kiedy pies idzie przy nodze bez problemu mieści się w dłoni.
  • Można dostosować jej długość do własnych upodobań.
  • Linki można dostać w różnych kolorach.
Jedynym malutkim minusem o którym warto wspomnieć to używanie linki na samym początku. Materiał z którego zrobiona jest linka jest po prostu sztywny i zanim się wyrobi nie jest zbyt przyjemny w dotyku. Ale wystarczy tydzień użytkowania i smycz idealnie leży w dłoni :)

A Wy, macie faworytów wśród smyczy? Może polecacie nam jakąś smycz wartą uwagi, która może konkurować z naszym DIY?

4 komentarze:

  1. Ja uważam, że jedynym sposobem na utrzymanie portfela w ryzach jest ograniczanie się z zakupami albo trafianie na wyprzedaże. Od dłuższego czasu nie jestem typowym psim zakupoholikiem, wolę kupić jedną porządną rzecz i mieć spokój. Nie widzę sensu posiadania pierdyliona obróżek, szelek, smyczy itp. Mamy na ten moment dwie obroże, jedne szelki i 4 smycze - o 2 za dużo, jednak dwie z nich są ręcznej roboty. Rzeczy kupuję na bieżąco - gdy coś się zepsuje. Tak samo z zabawkami, pies najbardziej się cieszy na jakiegoś starego kapcia czy mopa. Trzeba kupować z rozsądkiem. No i też nie przeczę - czasem sobie poszperam po psich sklepach internetowych. :D
    Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także uważamy i staramy się, nie kupować rzeczy bez sensu. Ta smycz powstała właśnie w momencie kiedy jej poprzedniczka ledwo już zipała. I jest tą jedyną, innej nawet nie mamy :)
      Co do zabawek, fakt, najlepsza zabawka to np stare skarpety.

      Pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Ja używałam tej linki kiedy Kiba miała cieczkę i potrzebowałam zabezpieczenia na spacerach, ale z wygodą to mi się ona nie kojarzy, nie w porównaniu z naszymi ultra miękkimi smyczkami z podszyciem w rączce :). Natomiast fajnie się spisuje do wyrobu zabawek: ropeball albo aportów, nawet Chersi nie daje rady ich przegryźć. A co do miejsca kupna hmm...chyba sporo przepłaciliście. Polecam pójść do sklepu budowlanego albo metalowego, w takich metr linki kosztuje od 30 groszy do złotówki- zależy od grubości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, toś nas zagięła z tą ceną za metr linki. Koniecznie następnym razem będę szukała w takich sklepach. Dzięki bardzo! Okazuje się, że można było zaoszczędzić jeszcze więcej :D
      Pozdrawiamy!

      Usuń