Pies po adopcji
Czyli pies ze schroniska w domu.
Wyobraźcie sobie, że właśnie siedzicie w waszym ulubionym fotelu, codzienność.
Nagle wpadają po Was kosmici i zabierają na pokład swojego statku.
Boicie się? Ja bym się bała. Tak mniej więcej czuje się pies, który po długim
czasie zabierany jest ze schroniska. Nie siedzi on tam rzecz jasna w fotelu,
ale wysypany piaskiem boks to właśnie jego codzienność. Nie wie, gdzie idzie,
nie wie, co będzie się z nim działo, nie wie przecież, że chcemy dla niego jak
najlepiej. Więc jego strach jest zdecydowanie uzasadniony. Dlatego jego
pierwsze dni w domu nie będą należały do najlepszych, ale właśnie Wy możecie
ułatwić mu choć trochę aklimatyzacje w nowym miejscu. Jak to zrobić?
1. Nie zwracaj uwagi na psa.
Pies sam musi poznać otoczenie. Znaleźć sobie dobre miejsca do spania. Miejsce, gdzie będzie czuł się bezpiecznie. Musi obwąchać każdy kąt.
Pies sam musi poznać otoczenie. Znaleźć sobie dobre miejsca do spania. Miejsce, gdzie będzie czuł się bezpiecznie. Musi obwąchać każdy kąt.
2. Nie przywołuj psa do siebie. On sam z czasem zacznie do Ciebie
podchodzić, to będzie najlepszy znak, że zaczyna Ci ufać.
3.Wstrzymaj się z zapraszaniem
znajomych do domu przez kilka pierwszych dni. (Koniecznie. Testowane.) Daj psu czas
na aklimatyzacje, na dobre poznanie Was, czyli nowej rodziny. Później możesz
pomyśleć o zaproszeniu gości. Pokazywanie znajomym psa tuż po adopcji może
przysporzyć mu tylko więcej stresu.
4. Mimo że przez pierwsze dni lepiej ignorować psa to od razu ustalajcie
zasady.
Przykładowo, jeśli nie
chcecie psa na kanapie-nie wpuszczajcie go na nią od samego początku.
Później będzie już za późno.
5. Wyznaczcie mu jego własny kąt, w którym będzie czuł się bezpiecznie.
Połóżcie posłanie w miejsce, gdzie nie ma non stop ruchu.
6. Nie karćcie psa za obsikanie mebli czy kąta w kuchni. Psy w
schroniskach nie mają wyznaczonych pór wychodzenia na dwór, załatwiają
potrzeby wtedy, kiedy tego potrzebują. Wychodźcie z nim np. co trzy godziny, z
czasem wydłużcie godziny w domu i sami będziecie wiedzieć, ile czasu wytrzyma
wasz pupil. My przyjęliśmy system polegający na tym, że kiedy Hermes wychodził
na dwór i
załatwiał swoją potrzebę od razu dostawał nagrodę.
Załatwienie się na dworze jest prawidłowe- tak właśnie odbiera nasz pies
przyjęcie smaczka zaraz po załatwieniu
potrzeby. Takim oto prostym sposobem nasz dzielny schroniskowiec nie oznaczył
naszego mieszkania ani razu.
7. Już pierwszego dnia zostawcie psa samego w domu. Tak, dobrze
czytacie. A dlaczego? Dlatego, że jeśli przez pierwsze dni w domu non stop
byłby ktoś w mieszkaniu, pies uznałby ten stan za normalny i permanentny. A
wiadomo, że pies zostać sam w domu musi. Jak my to robiliśmy? Zaczynaliśmy
zostawianie Hermesa od dziesięciu minut i stopniowo wydłużaliśmy czas. Przy
każdym wyjściu z domu zostawiamy dla psa coś, czym może się zająć. Najczęściej
jest to kong, który wypełniany
smakołykami. Hermes zadowolony, że nikt nie zawraca mu d*py
grzecznie spędza samotnie kilka godzin.
8. Nie spuszczajcie psa ze smyczy. I na to przyjdzie czas. Na początku
wyprowadzajcie psa na lince 10m, aby
mógł się wybiegać i na niej ćwiczyć przywoływanie. Dopiero gdy opanujecie
dostatecznie tę komendę, spróbujcie odpiąć psa.
9.Poczekajcie z kąpielą kilka
dni.
A o tym, jak wykąpać adoptowanego i jeszcze przestraszonego psa przeczytacie
tutaj.
Bardzo mądry i przydatny post, może już nie dla mnie, ale dla wielu osób, które adopcję planują. Dodałbym jeszcze, żeby unikać gwałtownych ruchów. Sam w jednym z pierwszych dni się zapomniałem i chcąc pobiec do okna, zapomniałem, że na łóżku (które jest przy oknie) leży pies. Skończyło się paniką i masakrycznym obszczekaniem mnie, na szczęście nie zerwało to tej jeszcze wtedy cieniutkiej nitki zaufania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Bel & Fleur
Flerekmorelek.blogspot.com
Racja! Brak gwałtownych ruchów też jest ważny :)
UsuńSuper post.Napewno bardzo przydatny.Sami posiadamy psinke-sunie ze schroniska i do tego bardzo była bardzo lekliwa.Prawda jest,aby okazywać dużo milosci,byc cierpliwym,a przede wszystkim i w pewnych sutuacjach stanowczym. Nie powiem,ze wszystko tu w/w mogłam wdrozyc w zycie...,nie,nie,ale osiagnelam mimo wszystko bardzo,bardzo dużo...,psinka bardzo nas pokochala,tat,tak...pokochala,za mna chodzi dosłownie wszędzie,bo nawet opanowuje toalete.Natomiast,gdy na spacer wychodzi z małżonkiem,to zaraz po przekroczeniu progu mieszkania biega i mnie szuka,a jaka ma frajde,kiedy mnie znajdzie to nie do opisania co wtedy wyprawia.Do dzisiaj,a jest 1 rok po adopcji,nie wszystkich jednak toleruje z gości,bo potrafi /mimo,iz należy do maluchow/ stanac w drzwiach pokoju,stanac lapkami szeroko i tak mocno szczekac,byc grozna,ze danej osoby za nic nie wpuści do domu!...,wówczas musimy niestety psinke wziąć na rece i zanieść do drugiego pokoju.,dajemy jej smaczka w nagrodę za jej obronna postawe i tłumaczymy,iz teraz trochę tu sama pobędzie,ale do nie będziemy zagladac...i co?...psinka jest bardzo spokojna.Natomiast jedyna rzecza ,której nie możemy zwalczyć, to to, iż bedac na spacerze wogole nie reaguje na komendy....np.nie szczekaj,siad i etc.poprostu cwaniak wylacza się ze słuchania i już!!..., no i co tu robic z takim pupilem? Wszystko inne jest super,bo to dziewczynka madra,czysta,kochana i umiejaca patrzyć człowiekowi tak litościwie w oczy,ze az sciska za serce. Naprawde jest cudownym psiakiem,bardzo kochanym,czystym.Adoptujac pieska ze schroniska każdy musi wiedzieć,iz on już swoja pewna Traume w zyciu swym przeszedł,a my musimy do niego podchodzić z ogromna miloscia,cierpliwoscia...,nie wolno krzyknąć,ani uderzyć zwierzaczka!!!! Takie pieski schroniskowe sa naprawdę bardzo,bardzo kochane i bardzo wierne......,nie ranmy tylko już więcej ich uczuc...,badzmy naprawdę ich kochającymi przyjaciolmi.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ta cierpliwość jest bardzo ważna. Reszta przyjdzie z czasem ;)
UsuńMój Kajtek - znajdek sam się przyplątał i wprowadził do domu. Widać, ze pies musiał być po dużych przejściach. Panicznie bał się człowieka z jakimkolwiek długim przedmiotem przypominającym kij. Jak coś upadło nagle na ziemię, to aż się kulił ze strachu. Nikt nie zachęcał go do wejścia, a jednak sam nas sobie wybrał. Obecnie na spacerach jest bardzo grzeczny, w domu też. Najgorzej jest wieczorem, jak gwałtownie obszczekuje ludzi przechodzących koło bramy. Włącza się mu funkcja psa stróżującego i koniecznie chce nas bronić. I jeszcze jedno. Mimo że właściwie jest dość posłuszny (ma swoje fanaberie) to na komendę "chodź tu!" zaczyna panicznie się bać, i albo ucieka, albo jak nie ma gdzie to przerażony przypada do ziemi. Wyraźnie widać, że kiedyś musiał być bardzo bity.
OdpowiedzUsuńDobrze, że psiak trafił na donrych ludzi :)
UsuńMyślę, że wystarczy po prostu odrobina empatii, wyrozumiałości, cierpliwości i konsekwencji w działaniu. I zrozumienia, że ten puchaty stwór ma swoje własne (często przykre) doświadczenia i ma pełne prawo bycia "kłopotliwym". To nie mikrofalówka, od której moglibyśmy wymagać dokładnie takiego działania jak w ulotce. Zazwyczaj większość problemów w kontaktach zwierzęco-ludzkich wynika z kompletnego niezrozumienia nowego domownika...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z bloga ambasadorzwierzat.pl
Dokładnie. Trzeba dobrze zrozuieć psa, wtedy możemy uniknąć wielu problemów :)
Usuńbardzo mądre rady.
OdpowiedzUsuń:) na podstawie włąsnych doświadczeń
Usuń:)
OdpowiedzUsuń