sobota, 27 lutego 2016

ABC adopcji. Czyli jak to wygląda krok po kroku.


Dlaczego to piszę? Bo samą mnie to zastanawiało. Czy można ot tak iść do schroniska i wrócić z psem. Otóż! Zobaczcie sami.

1. Przemyślcie dobrze swoją decyzję. Nie będę rozpisywała się tutaj o tym, że pies żyje długo, może być chory itd. Wiadomo. Oczywista sprawa.
2.Zajrzyjcie na stronę schroniska, jeśli owa istnieje. Często jeśli nie zawsze, znajdziecie na niej zakładkę "adopcje psów". Znacie swoje preferencje, duży, mały, młody, stary czy kudłaty. Może akurat będzie jakiś odpowiadający waszym wymaganiom, albo zakochacie się w którymś od pierwszego wejrzenia. Ten krok na pewno ułatwia i daje jakiekolwiek rozeznanie.
3.Telefon do schroniska. Przejrzeliście stronę i ciekawią was szczegóły. Dzwońcie! Na pewno dowiecie się więcej. O co zapytać? Np o to czy pies jest wykastrowany, jeśli już wiecie, że chcecie tego i tylko tego do mam dobrą wiadomość! Wykastrowanego psa można zabrać do domu z miejsca. Jeśli nie ma on tego zabiegu za sobą to trzeba będzie trochę poczekać. 

Okej, droga internetowo-telefoniczna za nami! Pora na sposób tradycyjny czyli przechadzka do schroniska. Tak tak, my jesteśmy właśnie tradycjonalistami. Dlatego opiszę to, co zrobiliśmy my.

1. Po prostu poszliśmy do schroniska. W internecie wybraliśmy dwa psy.
2. W schronisku udaliśmy się do biura. Tam podaliśmy pani numerki identyfikacyjne psów.
3.Pani zaprowadziła nas między boksy.
4.Obejrzeliśmy oba psy w boksach.
5.Wybraliśmy jednego z nich i poszliśmy z nim na spacer zapoznawczy do pobliskiego parku.
6.Zdecydowaliśmy się, że Hermes to właśnie ten pies i chcemy go. Akurat tak się złożyło, że Hermes był wykastrowany, więc mógł z nami pójść w ten sam dzień.
7.W biurze załatwiliśmy formalności. Podpisanie umowy, kilka pytań i już!

Pamiętajcie tylko, że musicie ze sobą mieć smycz i obrożę.
Proste prawda? 
Mam więc nadzieję, że jeśli zastanawialiście  się jak to właściwie wygląda to ten tekst ułatwi wam decyzje i rozwieje wątpliwości. A przede wszystkim doda odwagi jeśli obawialiście się wizyty.

Wybaczcie brak zdjęć, w schronisku targały mną takie emocje, że nawet nie przeszło mi przez myśl wyciągać telefon czy aparat.

Pozdrawiam, Iga!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz