środa, 5 kwietnia 2017

Co nas wkurza, bawi, irytuje. Cz.1






Permanentnie jako ludzie żyjący pośród innych osobników naszego gatunku jesteśmy narażeni na szereg bodźców. A to w pracy, a to w sklepie, a to na uczelni. Ludzie są dziwni, a może to my jesteśmy dziwni?
Każdy ma swoje zwyczaje, odruchy, zachowania. Bywają one różne, niekoniecznie dla nas zawsze zrozumiałe.

Pies jest sferą naszego życia, sporo czasu spędzamy na spacerach  po parkach, łąkach. A że pogoda zaczęła nas rozpieszczać i ludzi na spacerach z psami nagle zrobiło się więcej – przyszły też nowe, zaskakujące sytuacje. Przytoczymy kilka z nich. Powiedzmy więc, co nas wkurza, żenuje, irytuje, śmieszy – czasem emocje przeplatają się, więc sami będziecie mogli ocenić, co czulibyście Wy ;)




#Husky czyścioszek



Pierwsze dni ładnej pogody, zaczynało robić się ciepło, więc śnieg leżący na naszej trasie zmienił się już w błotniste, zarośnięte bajorka, których nasz pies nie omieszka omijać, wręcz przeciwnie, uwielbia po nich biegać. My, kierując się zasadą „brudny pies to szczęśliwy pies”, pozwalamy mu na to. To jego czas na szaleństwo, niech brudzi się do woli. 
Część naszego spaceru odbywa się na wale, dłuuuugie wzniesienie, gdzie, aby minąć się z ludźmi idącymi naprzeciwko, któraś ze stron musi zejść na zbocze. Widząc osoby idące z psem, stwierdziliśmy, że zejdziemy, psa nie wołaliśmy, bo i tak biegał po bajorkach i inne psy niezbyt go fascynowały. Mijający nas ludzie szli na spacer z psem rasy husky na flexi, który ciągnął jak parowóz na wyciągniętej na maxa smyczy i patrząc na naszego swobodnie kąpiącego się Krokodyla rzucili: „Zobacz na co mu pozwalają, ile będą mieli kąpania i roboty”, kończąc komentarz szyderczym rechotem.
 Ja zazwyczaj bywam bardzo nerwowa i bardzo nie lubię zgryźliwych komentarzy (chyba, że łączą się one z konstruktywną krytyką, czy też mają jakiś cel/kontekst) Szczerze mówiąc, myślałam, że padnę i nie wstanę. Może gdyby mówiła to pani z papilonem, to przeleciałoby mi to koło nosa. Ale dorośli ludzie idący na spacer z psem, który - jak mniemam - potrzebuje ruchu, śmiejący się z brudnego, biegającego luzem, zadowolonego psa – no, coś żenująco zabawnego. Pozostaje chyba tylko współczuć psu.


A Wy śmialibyście się czy płakali ? :D



11 komentarzy:

  1. Biedny pies, duże psy lubię ruch, a on go na uwięzi, raczej do płakania.
    Po co brali takiego dużego ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat, że husky na lince to norma - Loki by nawiał:p
    Ale biedak, że nie może się potaplać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nasz pies też biegał przez pierwszy miesiąc na 10cio metrowej lince treningowej, dopóki nie miał dobrze opanowanego przywołania. Jeśli pies ma predyspozycje do ucieczek, to wiadomo, że niczego lepszego niż linka nie ma, bo i wybiega się pies i pańcia spokojna ;)

      Usuń
    2. Tendencje do ucieczek to zdecydowanie haszcza cecha:) Ale okazje do wytaplania się też muszą być:)

      https://www.facebook.com/lokithesyberianhusky/photos/a.429092534101166.1073741833.297671420576612/429092820767804/?type=1&theater

      Usuń
  3. Też pozwalam się moim psom brudzić na spacerach. :) Pies to pies...a nie jakaś czysta zabaweczka. Gdyby ktoś w ten sposób się do mnie odezwał na pewno nie wytrzymałabym cicho... Macie rację! Brudny pies to szczęśliwy pies! Na pewno nikt nie będzie zwracał nam - właścicielom naszych psów uwagi w jaki sposób je wychowujemy i na co pozwalamy - no chyba, że to uzasadniona rada, chęć pomocy a nie krytyka lub tak zwany hejt.

    Pozdrawiam, Wiktoria&Papi&Szczotek&Sisi
    www.rudoszorstkiteam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat komentarz nie był skierowany bezpośrednio do nas,więc nie było wymiany słów. Racja, każdy wychowuje psa jak chce, ale warto przy tym pamiętać o potrzebach czworonoga ;)

      Pozdrawiamy również ;)

      Usuń
  4. ludźmi nie warto się przejmować :/ , wiec bym olała a , bloga obserwuje :)
    Zapraszam :) http://blognamiarepsa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. W piątek wykąpałam Jumpera (bo jak to w środku miasta pokazać się kiedyś rudo-białym, a teraz czarnym psem). Poszliśmy do parku (pies prawie lśni), ale było tak ciepło, że chodzić można było tylko w cieniu, więc pozwoliłam Jumperowi wejść do wody. Ale jakoś tak trafiło, że wpadł do dziury i pies magicznie zmienił kolor na brązowy, ale najważniejsze, że szczęśliwy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znamy ten ból, kiedy wychodzisz z domu z czyściutkim pieskiem a wracasz z ubłoconą i śmierdzącą bestią :D ale jak mówisz, szczęście jest najważniejsze ;)

      Usuń