Okej, jedziemy!
Zapakowaliśmy manatki psie i swoje i wio.
Przed przyjazdem każdy dostał instrukcje jak trzeba zachowywać się w stosunku do Hermesa. Najwięcej oczywiście otrzymał mój ośmioletni brat, który w swoim życiu obcował raczej z małymi psami. Wiedział, że nie może podnosić rąk i głaskać psa po głowie a lepiej pod pyskiem.
źródło: http://krainaoza.pl/zobacz-dowiedz-sie-wiecej/52
*a nie głaszczemy? :D
Wiedział, że pies potrzebuje spokoju. Wiedział, że od razu Hermes nie będzie chciał się z nim bawić. Wszyscy wiedzieli, żeby nie przywoływać go do siebie.Wszyscy znali moje wskazówki. Chciałam żeby pobyt w nowym miejscu był dla sesła jak najmniej stresujący. Wszyscy zostali wyposażeni w smakołyki. Jakoś to poszło. Zachowania Hermesa w takich sytuacjach nie byłam w stanie do końca przewidzieć jednak w dużej mierze sprawdziły się moje przypuszczenia. Szybko zorientował się, że to mama rządzi w kuchni i szybko pojął, że taty należy słuchać. Zaczął bawić się z moim bratem, ku mojemu zaskoczeniu młody nie bał się warczenia psa podczas zabawy. Hermes po czasie sam szedł do moich rodziców na głaskanie i zorientował się, że jeśli poda łapę moja mama da mu wszystko. Najbardziej obawiałam się momentu kiedy ktoś będzie przychodził do domu. Raz zdarzyło się, że Hermes zareagował obroną terytorium wywołaną strachem. Na szczęście obyło się bez ekscesów. Babcia kupiła go salcesonem, cioci od razu wystawił brzuch do głaskania, na sąsiada zareagował neutralnie. Cały czas obserwowałam jego zachowania, które świadczą o jego aklimatyzacji w nowym miejscu. Źle z tym nie było aczkolwiek byliśmy tylko dwa dni więc Hermes będzie miał jeszcze czas na pełną aklimatyzację. Przez te dwa dni poznał więcej osób niż przez ostatnie dwa lata.
Chyba zapoznanie reszty rodziny z psem było najbardziej stresujące dla mnie.
Pozdrawiamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz