"Podejmujemy próby więc popełniamy błędy, jesteśmy uzbrojeni w cierpliwość po zęby" zaczynając od cytatu wprowadzającego chce gładko prześlizgnąć się do sedna tematu. Dziś piętnasty dzień miesiąca, czyli następny miesiąc psa z nami. Podsumowania, spostrzeżenia? Owszem, ale bardziej surowe, mniej kolorowe.
Bynajmniej, dziś nie o wadach i błędach naszego psa ale naszych.
Biorąc psa ze schroniska świadomość jego szczególności mieliśmy pełną. Wiedzieliśmy, że nie znamy jego przeszłości, że być może najprostsze czynności okażą się dla niego wyzwaniem, że to co dla nas wydaję się oczywiste, dla niego może takim nie być. Hermes jest naszym pierwszym (i na pewno nie będzie jedynym) wspólnym psem. Nie chce powiedzieć, że eksperymentalnym aczkolwiek jest pewnego rodzaju odbiorcą naszej wiedzy teoretycznej. Do czego zmierzam. Każdy swój krok dokładnie analizowaliśmy i podstawialiśmy do zachowania i predyspozycji Hermesa. Nie zmuszamy go do niczego, opieramy naszą relacje na pozytywnych bodźcach, obserwujemy go i wyciągamy wnioski.
Co ta natura?
Właściwie dostrzegliśmy w naszych poczynaniach jeden błąd. To relacja przyczynowo-skutkowa. Gdyby Hermes nie okazał niezadowolenia swoim zachowaniem pewnie nadal uważalibyśmy, że to jest okay.
Jak każdy psiarz dobrze na pewno wie, że instynkt u psa to rzecz wrodzona i choćby nie wiem co, nie da się tego przezwyciężyć. Mimo, że nasz pies jest mieszańcem to wykazuje bardzo silny instynkt do polowań. Nie da się nie zauważyć.
Oprócz instynktu ma też swoje hobby, tarzanie się i jedzenie bobków, sarnich, psich, wszystkich.
Do sedna.
Wyobraźcie sobie naszą reakcję gdy nasz pies zaczyna się tarzać, podchodzimy do niego i co widzimy? Że to wcale nie piękna, zielona, świeża trawka a po prostu wymiociny zajeżdżające tanim winiaczem, wielkie końskie gówno lub ścieki. Nasza reakcja to najczęściej stanowcze "odejdź", "zostaw".
Na czym polega więc nasz błąd?
Pisaliśmy, że Hermes jest odwoływalny w 90%? Jest. Ale po takim wydarzeniu nie ma opcji aby do nas wrócił. Znaczy. Wróci, ale cudem i po zastosowaniu przez nas wszystkich behawioralnych rodzajów przywołania, przy czym najczęstszym skutecznym jest po prostu przysiąść na środku pola i czekać aż Pan Hermes raczy wrócić i da zapiąć się na smycz.
Kiedy zauważyliśmy nasz błąd?
Gdy lepiej poznaliśmy Hermesa i zrozumieliśmy, że on po prostu lubi nasz uszczęśliwiać, natomiast nie akceptuje kiedy się na niego złościmy, wtedy woli przeczekać aż nam przejdzie. Teraz zapewne myślicie, jak to, złościsz się na psa? Oczywiście nie krzyczymy na niego, nie bijemy go ani nie stosujemy innych dziwacznych metod. Ale przecież to nasz pies, wyczuwa, że nie jesteśmy zadowoleni lub chociażby neutralni względem jego śmierdzącego wyczynu.
Jak więc naprawiamy własne błędy?
Postanowiliśmy wcielić w życie zasadę. Jeśli już Hermes zaczął się tarzać, to czy będzie brudny bardziej czy mniej, tak czy inaczej będzie musiał poddać się kąpieli. Co to oznacza. Będziemy po prostu olewać jego tarzanie. Zaakceptujemy jego hobby. Nie możemy pozwolić sobie na to, by nasz pies miał obawy do nas przyjść po uprzedniej smrodokąpieli.
Dlaczego o tym napisaliśmy? A dlaczego nie? Nikt nie powiedział, że przy posiadaniu psa trzeba być alfą i omegą, my bardzo się cieszymy, że potrafimy dostrzec własne błędy, że Hermes tak wyraźnie daje nam znać, że coś jest nie tak, że istnieje między nami relacja, która pozwala nam wzmacniać zachowania dobre a eliminować te złe. Teraz przed nami chwila pracy, pewnie damy znać, czy obrana przez nas metoda przyniosła efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz